Zdzisław Michał Kamiński - biogram i teksty autorskie


BIOGRAM

 Zdzisław Michał Kamiński jest autorem trzech zbiorów wierszy satyrycznych, fraszek, limeryków i aforyzmów: „Popołudnie Fauna” (1997 r.), „Era Wodnika” (2002) 

i „Skończyły się żarty” (2009).

Publikował w łódzkiej „Karuzeli”.

Od 1998 r. do końca programu w 2004 r. pisał teksty do kabaretu Olgi Lipińskiej.  Ogółem w TVP 1 wyemitowano 33 piosenki z jego tekstami. Jest autorem słów do teledysku „Ballada o Ursusie” w reżyserii Jacka Głuskiego.

TEKSTY AUTORSKIE

 

Zdzisław Michał KAMIŃSKI

Nowela

Życie, jak mówią, to taka nowela!
Tyle że bez happy endu!
To temat wierny, tak jak miłość.
Czytana jest chętnie z tego względu.


A w tej noweli, którą właśnie piszesz,
z różnych pomysłów mógłbyś korzystać.
Ale fabułę za ciebie pisze
całkiem nieznany scenarzysta!


W noweli jest miłość, zazdrość i łzy.
A wątek nie zawsze z wątkiem się łączy.
Dla wielu jest szczęście właśnie w tym
że ta nowela już się kończy!


Do tego dzieła bez happy endu
dopisać musisz ostatnie strony.
To trudne teraz, gdy cały świat
jest przez pandemię zadżumiony!


Kończysz nowelę, szukasz puenty.
Już czas pomyśleć o wydawcy.
Pracę obejrzą fachowi krytycy
i inni z branży rzeczoznawcy...


Na tym pisaniu zeszło ci życie!
A za wydanie sam zapłacisz!
Nie spłyną na konto żadne tantiemy
Na tej noweli tylko stracisz!


Dopisz ostatnie zdanie ze swadą!
I licz już tylko na niezłą ocenę.
Być może, że padnie zgodnie z zasadą:
„De mortuis nihil nici bene”!





Symfonie Słów 2021



Atrofia zmysłów

 

Ja do kolejnej dużej frustracji
od lat mam realny pretekst:
Bo idąc zwolna ku starości
zmysły mam jednak już nie te!
Powiedzmy sobie taki słuch.
Słabuje mocno od lat, niestety!
Aby to jakoś naprawić to noszę
w uszach niewielkie gadżety…
W związku z niejaką różnicą poglądów
pozostaję przez to głuchy
na wiele apeli obecnego rządu…
A co do wzroku, to mój wzrok
też do radości nie skłania.
Jedne okulary mam do dali,
a drugie do czytania.
Podobno jednak zaczęła się zaćma,
a ta w ciemnościach mnie pogrąży…
Ja jednak noszę w sobie tę nadzieję,
Że może ta zaćma nie zdąży!
Węch, prawdę mówiąc straciłem już dawno.
Trzeba się jakoś pogodzić z losem.
Mierzi mnie bardzo polityczne bagno,
które wyczuwam jak pismo nosem!
Los mi nie szczędzi na zmysły ataków.
Smakoszem też żadnym nie jestem.
Pozostał mi jednak wyraźny zmysł smaku.
I czasem on bywa moim gestem…
Co jest paskudne przecież się widzi!
A to mnie zawsze brzydziło i brzydzi!
Moje zmysły zatem są w atrofii,
a kiedy były w rozwoju…
Na ich poprawę nie mam już pomysłu.
Na oko jestem okazem spokoju,
a jednak odchodzę od zmysłów!

 

                                 Zdzisław Michał Kamiński

                                 (Z tomiku Dwie strony)

Deficyt

 

Podpisać muszę na straty
dziewczyny co kochać mnie przestały.
Nie przyniesione w porę kwiaty.
Na straty dawnych potencjał niemały…
Nie napisane wiersze.
Zaprzepaszczone tematy.
Nie wyznane uczucia najszczersze.
Wszystko to moje straty!
A dodać jeszcze trzeba by
języki, których się już nie nauczę.
Czas co ucieka, a jest go niewiele.
To, że już nigdy nie pogadam z bratem.
Zobojętniali przyjaciele;
Tak, to są duże straty!
Były może i jakieś zyski;
Może szczęścia nieliczne przebłyski?
I może dostatek wyobraźni.
I kilka dobrych przyjaźni.
Czasem udane limeryki i fraszki!
Udane do wiersza puenty.
Ale to mało! Boże mój święty!
Ogólny deficyt!
I starość przy tem!
Ale i pociecha przyszła mi do głowy:
Nie będę  się martwił własnym deficytem!
Stany to potęga
A też mają deficyt!

                    Budżetowy!

 

                                   Zdzisław Michał Kamiński

Świat się kręci

 

Kto jakoś dożył późnego wieku
ten się przekonał o tym,
że czas przyspiesza jak szalony,
a ziemia zwiększa obroty!
Ziemia się kręci
bo tak jej było sądzone.
A w pieśni prosi Boga Okudżawa,
by się kręciła w dobrą stronę!
do dni przeżytych, jak wiadomo,
nie może być powrotu!
Kręcimy się zatem z Matką Ziemią,
aż do głowy zawrotu!
dopóki Ziemia kręci się,
tak Okudżawa śpiewał
daj dobry Boże każdemu
to czego mu pilnie potrzeba:
choremu więcej zdrowia przydziel!
Rozumu wariatowi!
Zły niech od teraz dobro czyni!
A konia daj tchórzowi!
To niewątpliwe, że dar taki
każdemu z nas się przyda!
i o mnie Boże też pamiętaj
zalet mi więcej przydaj!

 

            Zdzisław Michał Kamiński



 Almanach XII/2019

Filozofia

 

Nad stawem siedzi żabka. 
I raptem do wody – hyc! 
Płynie klasycznie – żabką. 
I raczej nie myśli nic. 
Jest woda, więc żabka pływa. 
I nader jest szczęśliwa! 
Wróbelek bąka chwycił. 
Do uczty się zabiera. 
Rozumek ma, o tyci! 
Choć sympatyczna cholera! 
Swoje śniadanko kończy właśnie. 
A co go obchodzi, że słońce kiedyś
                                               zgaśnie? 
Po lesie łazi misiek. 
Jego problemy to obiad i kolacja. 
Chociaż, jak zdaje mi się
Czasami też prokreacja…
Mnie dziwi szczęście takiego zwierza. 
A co go obchodzi, że kosmos się rozszerza? 
A taki powiedzmy pies. 
Świadomość też mu przecież 
nie doskwiera;

            kiedy akurat z panem jest
                        szczęśliwy jak cholera! 
Ogonem wachluje się skubany. 
Za nic psu jakiś efekt cieplarniany. 
Kuzynce małpie dniem i nocą
Na figlach i amorach czas schodzi. 
Dokąd świat płynie i po co? 
A cóż to ją obchodzi! 
Myśli o tym jaka ta figa fajna! 
Ani  jej w głowie teoria Einsteina! 
Zwierzęta po prostu odczuwają świat. 
I tylko cieszą się z niego. 
A człowiek pytanie zadaje od lat; 
Groźne pytanie: Dlaczego? 
Szczęśliwsze od człowieka
jest byle bydlę! 
Wyszliśmy na filozofii
jak Zabłocki na mydle!



WIERSZE LIRYCZNE

 

Zwijanie żagli

 

Myśl pewna w głowie mi świta,

Choć raczej nie przyszła nagle:

Już czas żeglugi przeminął.

Już trzeba zwijać żagle.

Jeśli nie minął to mija.

Trzeba te żagle zwijać!

 

A żeglarz ze mnie nie tęgi.

Błąd popełniłem głęboki.

Z rozpędu pożeglowałem

Do niewłaściwej zatoki.

Jak Kolumb odkryłem swym statkiem

Nieznane lądy przypadkiem.

 

Wybrałem kiedyś się śmiało

Po złote runo jak argonauta.

Ale mnie cisza zatrzymała.

W krąg na akwenie trwała flauta.

Plan tej wyprawy nagle runął.

Mirażem było złote runo.

 

Mądrze mówili starzy Rzymianie:

Navigare necesse est!

A tu czas jednak zwijać żagle.

I trzeba podjąć ten gest.

Gdy to uczynię potwierdzę tym gestem

Pierwszą część prawdy: Vivere non est necesse…

 

 

Powrotna podróż

 

Wiem, że daleko pojechać muszę.

A podróż będzie pełna wrażeń.

Zabiorę z sobą trochę wzruszeń.

Żadne tam paczki i bagaże.

I zabrać trzeba każdą winę.

I boso stać u Przedwiecznego…

Żeby, choć jakąś koszulinę…

I kilka wierszy Jeremiego;

A gdy mnie przyjmie Bóg Staruszek,

To ja się zwrócę z tą supliką:

Boże! Ja przecież wrócić muszę!

Nie pożegnałem się z publiką!

Wieczór autorski mam w Arsusie!

Poproszę jeszcze o zwrot kosztów,

Które związane są z podróżą.

Nie chciałbym nudzić, ja po prostu

Emeryturę mam niedużą;

Dlatego jak ten dzień nadejdzie,

To żaden żal, rozpacze żadne.

Drodzy panowie, drogie panie

Ja do Was przecież jeszcze wpadnę!

 

 

Gdy byłem młodszy

 

Gdy byłem młodszy

Miód życia był słodszy.

Wabiły rozliczne zapachy.

Dziewczyny były hoże.

Na niebie jasne zorze.

I nie straszyły żadne strachy.

 

Gdy byłem młodszy

Klepałem trzy po trzy.

A jednak mnie ludzie lubili.

Dziś rzadsze zwierzenia:

Dziękuję, cześć, do widzenia!

Już chyba nie są tacy mili…

Gdy byłem młodszy

Bóg o mnie się troszczył.

Zdałem egzamin nie do zdania.

Z latami młodszymi

Gdzieś odszedł optymizm.

Zostały tylko trudne pytania.

 

 

WIERSZ SATYRYCZNY

 

Królewski Gród

 

Gdy nad Krakowem noc księżycowa,

To czasem widzieć się uda,

Sprawy, od których kręci się głowa:

Bo są to prawdziwe cuda!

A to król młody Zygmunt August

Sunie przez Grodzką równo…

Idzie na Wawel, ale pod pachą

Z Barbarą Radziwiłłówną…

Ktoś inny znowu zobaczyć może:

Królowa Bona jak żywa!

Najpierw uważnie liczy pieniądze.

A potem skrobie warzywa…

Czasem, gdy księżyc i niebo spokojne

To I Batory widzieć się pozwala.

Od Anny Jagiellonki wolał on wojnę;

Idzie z pułkami na Moskala!

W starym Krakowie, wszyscy to wiedzą,

Takich atrakcji jest wiele.

Pod Mariackim zaprzęgi z Bronowic.

To Stach Wyspiański jedzie na „Wesele”…

Jeszcze Boy-Żeleński i „Zielony Balonik”!

To pierwszy kabaret prawdziwy!

Dzisiejsze „zgrywusy” nie dorosły do nich,

I pokazują żałosne „zgrywy”!

Ja stary Kraków od innych miast wolę.

Za to, że tymi cudami słynie

Toć Krakowiany do dziś przy stole

Rozmowy wiodą tylko po łacinie!

 

 FRASZKI

 

Spadek formy

 

Kiedy na schody z trudem się wdrapię,

To jestem wtedy homo ledwo sapiens…

 

Kuracja

 

Z reumatyzmu wyleczę w mig się,

Gdy tylko nogi wymoczę w Styksie.

 

Życie

 

Śpiewa się rzadko i raczej cienko

To prawda stara i znana.

Jednakże „Życie jest piosenką’

Do słów, rzecz jasna, Jacka Cygana…

 

Jeremiada

 

Uwielbiani poeci.

Ich galeria jest spora.

Ale jeden najjaśniej mi świeci:

Jeremi Przybora.

 

Dolegliwości

 

Od pierwszego oddechu

Do ostatniego tchnienia

Dręczy nas jedna dolegliwość:

Tak zwany ból istnienia.

 

Atawizmy

 

To taki atawizm,

Że Piast, że kmieć;

A z tego snuje się morał:

Ja także działkę chciałbym mieć;

I chętnie Sochą bym poorał…

 

Troska

 

Coraz bliżej do nieba.

Zamiast nadziei – trwoga;

Sztywnieje także nie to, co trzeba:

Przeważnie któraś noga…

 

Putyniada

 

Ukrainę puszczę z dymem,

Byle by mieć ciastko z Krymem…

 

Uznanie

 

Jeśli chcesz od rozmówcy pełnego uznania,

To go zawsze utwierdzaj w jego przekonaniach…

 

Hic transit

 

Czy ktoś wyrósł czy się skundlił?

Szybko minie gloria mundii…

 

 LIMERYKI

 

Czytelnik

 

Mól Stefan z Leśnej Podkowy

Jadł dużo, był silny i młody.

Gdy był już stary i pełny

Zjadł sweter z szetlandzkiej wełny.

Czytając, bo to był mól książkowy…

 

Celebryci

 

Celebryta z celebrytką

Bawili się bardzo brzydko.

Niedyskretny tutaj będę;

Mieli bardzo zmienny gender:

Raz z facetem, raz z kobitką…

 

Krokodyle łzy

 

Eufemia z Ełku modliszka

Po akcie miłosnym zjadła samca Zbyszka.

Potem wpadł w rozpacz głuchą:

Jakże paskudną jestem dziewuchą!

Ale jej przeszło po kilku kieliszkach.

 

Pojętna

 

Bożena była czeską żabą.

Po polsku mówiła słabo.

Z żabami po sąsiedzku

Rozmawiała po niemiecku.

Bo to było nad rzeką Łabą…

 

Trzcina

 

Trzcina Joanna z jeziora Retkinia

Wracała do pionu, gdy wiatr ją przygina

Jej los ją smucił:

Młodość nie powróci…

Była to, bowiem „myśląca trzcina”…

 

Pieprzyki

 

Magda kijanka z gminy Pietrzyki

Miała na tyłku cztery pieprzyki.

Jej chłopca to bardzo ujęło.

Źródło poezji z niego trysnęło:

Pisał o pieprzykach pieprzne wierszyki…

 

Przemiana

 

Papuga Klara ze wsi podkarpackiej

Za sprawą gender stała się Wackiem.

Cieszyła się wielką sławą;

Cum laude skończyło się prawo.

Dziś jest prezesem Izby Adwokackiej…

 

AFORYZMY

 

***

Chyba ceny paliw są zbyt wysokie,

Bo w starym piecu diabeł coraz słabiej pali …

 

***

Kariera baleriny i satyryka oparta jest na puentach.

 

***

Pingwiny to jaskółki, które zapadły na bulimię.

 

***

Życie podobno jest nowelą, Jednak nie w każdej noweli można doszukać się sensu …

 

***

Filozof tego nie przewidział, że lud tak jest uzależniony od

Opium, że o żadnej skutecznej terapii mowy być nie może…

 

***

Zapadłem na chorobę o nazwie PESEL, Na którą nie ma lekarstwa.

 

***

Coroczne przepisywanie kalendarzyka z telefonami, Zajmuje mi coraz mniej czasu.

 

***

Piszący chcą zostawić po sobie jakiś ślad. Pytanie tylko, czy ktoś tych śladów będzie szukał …

 

***

Wrogów nie należy mnożyć. Znacznie korzystniejszym jest dzielenie nieprzyjaciół…

 

***

Reklama jest proszkiem do prania mózgów.

 

Zdzisław Michał

KAMIŃSKI

 

Letnie ogrody

 

W letnim ogrodzie kwitną róże;

          Kwitnie azalia i narcyz wonny.

Zmartwione lekko czekają one

          Na koniec lata. Koniec nieuchronny.

Pająk – filozof się zasępił.

          Nie wie czy dobrze uwił swoje sieci.

Zmartwiony szpak się niepokoi,

          że mu na ludzi wyjdą dzieci ...

 

                            W letnim ogrodzie bączek bzyka.

                                 W letnim ogrodzie szumią liście;

                            W letnim ogrodzie gra muzyka.

                                 A ptaki tańczą, oczywiście ...

 

W letnim ogrodzie czas czekania.

          W letnim ogrodzie żar, południe.

A czarno-białe srocze pióra

          w przymglonym słońcu błyszczą złudnie.

Pszczoła się krząta pracowicie,

          trochę się przestraszyła bąka.

Kot się zamyślił czym jest życie;

          Coś ćwierka w krzakach i coś chrząka.

 

                             W letnim ogrodzie gra muzyka;

                                   Opodal w życie kwitną chabry.

                            W letnim ogrodzie wciąż coś bzyka.

                                 A ptaki tańczą danse - macabre;

 

W letnim ogrodzie kwitną róże.

          Czasem zawieje wiatr łagodny.

Ale co chwila ktoś odchodzi ...

          Szkoda, że był grzech pierworodny ...

Zaskroniec w trawie się wygrzewa.

          Ten późny kuzyn Węża z Raju.

Nostalgią  szumią wielkie drzewa.

          Drzewa też drzemią i czekają.

 

                            W letnim ogrodzie, w naszym raju,

                                 życie jest barwne, wabi, kusi.

                            W letnich ogrodach wciąż czekamy

                                 na to co przyjdzie;Co przyjść musi...

google-site-verification: google4aebcb7c9a4e06c8.html