Biogram i teksty autorskie
BIOGRAM
Zbigniew KURZYŃSKI
Urodziłem się w Warszawie-Okęciu
15.08.1936 r. W latach 1977 – 2018 mieszkałem w W-wie - Wilanowie. Obecnie w
podwarszawskim Radzyminie.
Technik mechanik, po szkole o poetycko
brzmiącej nazwie: Technikum Budowy Traktorów w Ursusie. Technolog – od nakazu
pracy w r. 1955, po emeryturę w r. 1998.
Mam jedną żonę, jednego syna i jedną
wnuczkę.
Rymowaniem param się „od zawsze”, a w
Wigilię Bożego Narodzenia 1953 r. zanotowałem pierwszy tekst o cechach fraszki,
godny utrwalenia. Pewnie natchnął mnie do tego podniosły nastrój chwili.
Od powyższego dnia tworzę i zapisuję
(wszystkim rodzajom utworków nadając osobne numery według chronologii
powstawania) głównie drobne teksty satyryczne i humorystyczne: fraszki,
aforyzmy, limeryki, parafrazy, makabreski, moskaliki, kleryhiusy, dowcipy itp.
oraz wierszowane zadania szaradziarskie i rebusy literowe. Sporadycznie –
wiersze liryczne, ballady, bajki, humoreski i.t.p.
Mój dotychczasowy dorobek to ponad
trzydzieści tysięcy tekstów, z których opublikowałem przeszło osiem tysięcy w
ok. pięćdziesięciu „tytułach” pism i stu – książek zbiorowych oraz na
administrowanych literackich portalach internetowych (tylko teksty poddane
ocenie przed zamieszczeniem lub znajdujące uznanie użytkowników danego forum,
wliczam do swego dorobku publikacyjnego).
Gościłem w kilku antologiach o zasięgu
ogólnopolskim, m.in. „Fraszki polskie”, „Z fraszką przez stulecia XV – XXI
wiek”, Wielka księga myśli polskiej” – aforyzmy...
Zdobyłem ponad dwadzieścia (nie licząc
Internetu) nagród i wyróżnień w konkursach na fraszkę, aforyzm, limeryk,
zadanie szaradziarskie.
Debiutowałem fraszką w prasie, w
poznańskim „Kaktusie” w 1959 r.
Wydałem osiem zbiorków fraszek, aforyzmów,
limeryków i in.
Obecnie należę (ze względu na zmianę
miejsca zamieszkania z uczestnictwa w kilku zrezygnowałem) do kilku klubów
literackich, m. in.: „Metafora” przy Ośrodku Kultury w Ursusie, „Wena” przy
Warszawskim Stowarzyszeniu Twórców Kultury, „Terra Poetica”: – grupa
niezależna, „Klub Poszukiwaczy Słowa” – Piaseczno k. W-wy.
Jestem członkiem Związku Literatów
Polskich i Stowarzyszenia Autorów Polskich Oddz. Warszawski II oraz Partii
Dobrego Humoru (leg. nr 2575).
W 2015 roku otrzymałem odznakę honorową
„Zasłużony dla Kultury Polskiej”, a w r. 2020 Srebrny Krzyż Zasługi za
całokształt twórczości i działalności literackiej.
Twórczość
HOMONIMY A’LA FRASZKI
Stado KUR Z
zapałem w lasku
bierze ranną kąpiel w piasku,
aż się KURZ, niczym mgła, niesie
wkoło, po calutkim lesie.
Firmy, co
budowlane wózki robi,
załoga się składa z niedbałych kobit.
Dziełem PARTACZEK owych
setka PAR TACZEK brakowych.
Jak DONIOSŁA
ukraińska, ranna prasa,
w tej rzece skończyła się wędrówki trasa,
bo DON I OSŁA, muła i pielgrzyma,
w swoim głębokim nurcie zatrzymał.
Wielka TO BIEDA,
synku, bez matki.
Masz ją, więc wiesz, że dobre matczysko
od ust odejmie sobie ostatki,
a zawsze TOBIE DA wszystko.
Upodobań pana z
wieży mysiej,
widzę, chłopcze, nie podzielasz dzisiaj,
gdyż chętnie przyodziewał płaszcz POPIELATY
POPIEL, A TY nosisz szary w kraty.
(Z tomiku Poza źrenicą 2022
Zwada bez korzyści (bajka)
Symfonie Słów 2021
NORMALKA
Komu
nadskakują ciągle z każdej strony,
ten
ludzkim oddaniem nie jest zaskoczony.
UŁATWIENIE
UCZUCIE
WYMÓG
DŁUG
Zbigniew Kurzyński
(Z tomiku Dwie strony)
Almanach XII/2019
Zbigniew
Kurzyński
KLERYHIUSY
Jan Izydor
Sztaudynger
Władysław Reymont
Józef Ignacy
Kraszewski
Jerzy Putrament
Antologia
OPIS KSIĄŻKI
Tytuł: Z
FRASZKĄ PRZEZ STULECIA (XV-XX wiek)
Podtytuł: Antologia
ISBN 83-89637-10-3
Wydawca: Wydawnictwo Antyk
Miejsce i rok wydania: Kęty 2005
Autor okładki: Dariusz Lorenc
Korekta: Krystyna Radwan
Wstępem opatrzył: Tadeusz J. Żółciński
Rozmiar książki: 13,5x20
Rodzaj oprawy: Twarda, laminowana, grzbiet szyty
Ilość stron: 878
Autorów: 247
W książce moich tekstów (fraszek) – 25
Z CHIŃSKICH DOŚWIADCZEŃ
Trudno być w kursie
kryjąc za mur się.
RÓŻNICE POGLĄDÓW
Gdy krytyka kłuje celnie
wszyscy radzi, lecz jej cel – nie.
ZMIANA METODY
Gdy zawodzi przykład,
to zastosuj dyktat.
MĄDRA DEWIZA
Mądry mówi: „Sądzę, lecz się mylić mogę”,
dlatego mu błędy rzadko wchodzą w drogę.
SZCZĘŚCIARZ
Na każdym etapie
pomyślny wiatr łapie.
NA NIC...
Na nic silne ręce, na nic mądra głowa,
kiedy ich nie można mądrze spożytkować.
O JEDNYM TAKIM
Po cóż trąbić mu do ucha?
On podszeptów tylko słucha.
JESZCZE
Często się spotyka jeszcze kierownika,
który kierowania nagminnie unika.
OPOKA
O ludu fonię i własną wizję
mądry decydent wspiera decyzje.
TRUDNOŚCI
Wszystkie trudności są przejściowe;
jedne odchodzą – przychodzą nowe.
ZBĘDNI
Gdy na siebie każdy liczy
niepotrzebni poplecznicy.
MNIEMANIE
Że się przez kontrole życie da uzdrowić
każdemu wydaje się kontrolerowi.
WROGOWIE
Z ogromną rozkoszą
wzajem się nie znoszą.
PORÓWNANIE
Zalety i wady
ma traktor i gniady:
traktor zbóż nam nie je,
a koń nie rdzewieje.
PRETENSJE
Najwięcej rodzi pretensji
podwyżka... nie swojej pensji.
PRZYPUSZCZENIE
Kto rękę podnosi na władzę?
– Niewątpliwie – kamikadze.
ŻAL PONIEWCZASIE
Kto bez przymiarek zawarł przymierze
nierzadko tego żałował szczerze.
KONSENS
W podjętych decyzjach najwięcej jest sensu,
jeśli głowa z sercem doszły do konsensu.
KONSEKWENCJA
Grając pierwsze skrzypce zniszczył je wnet.
Skutek?
– Niezwłocznie mu dano do ręki... batutę.
ROZLEGŁE POLE DZIAŁANIA
Za spódnicami niejeden gagatek
obiegł pół świata i cały półświatek.
BEZPŁATNA PORADA
Gdy nam już więdną pierwszeństwa palmy,
minionych zwycięstw blaskiem się chwalmy.
PARAFRAZA
Parafrazując słowa z ksiąg wieszcza wyjęte,
rzekł: „Polsko, dziś jesteś jak zdrowie... Nadszarpnięte”.
PRZECIWIEŃSTWO
„Satyra prawdę mówi,
względów się wyrzeka...”
Czyli przeciwieństwo
każdego człowieka.
TWORZYWO
Karty narodowej historii
– z glorii i cykorii.
TRUDNOŚCI
Chudych myśli w móżdżku ptasim
i olejem nie okrasim.
Zbigniew Kurzyński
Antologia limeryków kosmatych
OPIS KSIĄŻKI
Tytuł: SEKS W
PEWNYM MIEŚCIE
Podtytuł: Antologia limeryków kosmatych
ISBN 978-83-631-43-46-6
Wydawca: Wydawnictwo Pisarze.pl
Miejsce i rok wydania: Warszawa 2016
Autor okładki i ilustracji: Szczepan Sadurski
Ekslibris: Magdalena Basta
Wybór i redakcja: Mariusz Parlicki
Wstępem opatrzył: Mariusz Parlicki
Skład: Grażyna Wasilewska i Dariusz Wasilewski
Rozmiar książki: 17 x 24 cm.
Rodzaj oprawy: kartonowa miękka, lakierowana
(półmat), grzbiet klejony
Ilość stron: 216
Autorów: 35
Moich limeryków : 23
MOJE LIMERYKI
w książce
1/ * * *
Erotoman w Zimnej Wodzie
na seks ma ochotę co dzień.
Lecz w łóżku, nocami,
gdy damę tym mami,
zwis mu staje na przeszkodzie.
2/ * * *
Przystojny młodzieniec z Nieporętu
duchowo kocha do imentu,
ale to jest bolesne:
do miłości cielesnej
nie posiada w ogóle sprzętu.
3/ * * *
Pewien chłopak spod Prudnika
dziewczynie nad uchem BZYKA
zupełnie, jak osa.
– No cóż?... Dla młokosa
dobra, wstępna, to praktyka…
4/ * * *
Pewien żonaty z Nowego Miasta
w małżeńskim łożu gacha był zastał.
Spytał gacha: Gdzie żona?
Ten odparł: W szafie ona,
a ty właź do mnie, jam pederasta.
5/ * * *
Pewien adonis z Trzebini
na widok LASEK się ślini.
Na kostura widok
gaśnie mu libido,
co bezpłciowca z niego czyni.
6/ * * *
Pewien facet, gdzieś za Rabką
pływał w wannie żabką z babką.
Gdy na grzbietowy styl
przeszła, to on motyl-
kiem się rzucił na nią z sapką.
7/ * * *
Pewien młodzieniec koło Dąbrowy
wybrał się w plener raz na sex-łowy.
Gdy spotkał się z panienką,
zaczął jej gmerać ręką
w szuwarku nad stawem (kolanowym).
8/ * * *
Pewna kobieta z sołectwa Gać
nie chce własnego męża już znać.
Twierdzi bez osłonek:
obrzydł mi małżonek,
z nieznajomym milej będzie mi spać.
9/ * * *
Pewien niesprawny kochaś z Czeladzi
uwielbia żonie cycuszki gładzić
dotąd, aż jej sutki
staną – niby fiutki.
(Z dalszą grą wstępną sobie nie radzi).
10/ * * *
Podstarzały człek z Koblencji
stałym gościem jest agencji
– nie dla uciech z dań
od tych lepszych pań
– szuka tylko tam potencji.
11/ * * *
Pewien dzieciorób pod Baligrodem
po każdej wpadce pluł sobie w brodę.
Wkrótce więc była
... broda mu zgniła,
chociaż smarował ją co dzień miodem.
12/ * * *
Pewien pedzio spod Dąbrowy
bardzo lubi seks grupowy
więc na grupę
wypiął d..ę
i zdjął spodnie do połowy.
13/ * * *
Pewna niewiasta z miasta Mogilno
była niezwykle panom przychylną.
Korzystali goście
więc z jej przychylności,
za pozycję to biorąc… odtylną.
14/ * * *
Rzekła raz pieszczocha z Milo:
„gdy mnie gnieciesz jest mi milo”.
Na to zdziwiony gach:
„aż mi w to wierzyć strach,
przecież ważę ze sto kilo!”
15/ * * *
Ktoś o Polaku (co był Azerem),
powiedział, że jest niezłym ogierem.
– Gdy ponętne widzi panie
zbiera mu się na wierzganie,
bo pociąg płciowy ma on z felerem.
16/ * * *
Pewien jegomość gdzieś w Mariborze
przechwalał się tym, że zawsze może.
Plotkowano o nim w mieście
że seks-cechy ma niewieście.
A ty słyszysz, a nie grzmisz – Amorze?!...
17/ * * *
Pewien Alfons w Casablance
stał wraz z Blanką na leżance.
– On nie miał kasy, więc
nie chciała pod nim lec,
na swe wdzięki kładąc pancerz.
18/ * * *
Pewien młodzian koło Łęcznej
znalazł w roli się niewdzięcznej:
musiał prawą nogą
robić sobie błogo,
by robótki nie mieć ręcznej.
19/ * * *
Dziewczyna z miasta Raciążek
rozkłada się wzorem książek,
aby koledze
przekazać wiedzę,
gdzie winien trafić zalążek.
20/ * * *
Cichodajka pewna z Broku
głośna stała się od roku,
bowiem z jednym z gachów
trzęsła się na dachu,
a mąż na to patrzył z boku.
21/ * * *
Pewnej łajdaczce we wsi Podole
wyrosła złota kula na czole.
Powiedziała: „Do czarta,
jestem dziś więcej warta
niż – razem wzięte – mój dom i pole!”
22/. * * *
Pewna maturzystka z Grodna
(wszelkiej wiedzy bardzo głodna)
setkę wierszy ułożyła
i trojaczki urodziła.
Jedno więc wie: że jest płodna.
23/ * * *
Podła pani ze Zwardonia
bez litości bije konia.
Napomknąć wypada,
że to koń sąsiada,
który mieścił się w jej dłoniach.
Zbigniew
Kurzyński
Książki autorskie
8 (2014 r.)
7 (2010 r.)
5 (2009 r.) 6 (2009 r.)
3 (2008 r.) 4 (2008 r.)
1 (2005 r.) 2 (2005 r.)
TEKSTY AUTORSKIE
Zbigniew KURZYŃSKI
WIERSZE LIRYCZNE
Moja pierwsza miłość
Wtargnęła we mnie kwiatem,
w purpurze talerzykowatej powabni,
okolonej bielą korony płatków.|
Cudowność kwiatu
wyrwała ze snu moje jestestwo,
podniecający zapach – przyspieszył oddech.
Owadom moich pragnień
nie pozwolił zebrać z siebie
wszystkich miododajnych pyłków.
Czas – okrutnik,
postrącał kwiatu płatki
i unicestwił woń.
Na łodyżce pozostał
szary czerep zasuszonych pręcików,
przypominający kaktusa.
Pielęgnuję tę odmianę kwiatu
pieczołowicie.
(Przez całe życie!)
Twórcze rozbujanie
U powały nieboskłonu
na niewidzialnych linach
Opatrzność
zawiesiła huśtawkę.
Do jej obsługi wyznaczyła wenę,
która
pomiędzy
podchmurnymi biegunami łuku
buja moją wyobraźnię
od fraszki do aforyzmu,
od limeryku do parafrazy…
* * * (villanella)
Wspólnota celów w życiu się liczy
i każdy korzyść może mieć z niej,
lecz niewskazana jest na strzelnicy.
Nikt nie powinien punktów przechwycić,
by inni mieli przestrzelin mniej.
– Tu się wspólnota celów nie liczy.
Bywa, skrzywdzony pokornie milczy,
drugi nie znosi swej doli złej.
– Wspólnota celów obca strzelnicy.
A, gdy ktoś nie ma własnych zdobyczy,
w zachwycie nad tym, człeku, nie piej.
– Zważ, że wspólnota celów się liczy.
Kto we wzmaganiu dążeń się ćwiczy,
cudze nie wepchnie go w dół, jak w lej,
sam poprzebija cel na strzelnicy.
Wiedz, gloria bywa źródłem słodyczy,
nią z Rodakami dzielić się chciej.
Wspólnota celów w życiu się liczy,
lecz niewskazana jest na strzelnicy.
Cisza
Młoteczek zawisł
nad kowadełkiem.
Próżno czeka
na bodziec,
by w nie uderzyć.
Muszle uszne,
jak tarcze radaru,
czynią bezskuteczne próby
uchwycenia choćby
części decybela dźwięku.
Wiatr o zerowej sile
postawił na baczność
wszystkie drzewa i źdźbła dokoła.
Istoty żywe poruszają się bezszelestnie.
-- - - - - - - - - -
Otwarta przestrzeń
sprawia wrażenie komory bezechowej.
FRASZKI
Wymówka
Drogą EWOLUCJI do zmian dąż. Nie fair
grasz, gdy cichaczem przed nią dostawisz: „R”.
Powinność
Sprawiedliwość winniśmy budować sami
mimo licznych trudności z... artykułami.
Dopuszczalność i wymaganie
Zadanie można postawić zaocznie,
ale wyniki muszą być widoczne.
Nagrobek człowieka
Niepostrzeżenie zszedł z tego świata,
by ludzką stopą tamten rozgniatać.
Umiejętność
„Starego wróbla” wnet młódka
może „wystrychnąć na dudka”.
Nikt...
Nikt nie żyje dostatnio,
sprzedając koszulę... ostatnią.
Przewrażliwienie
Ledwie poczuł głód,
już zląkł się, że schudł.
Poznana droga
Odnalezienie drogi odwrotu
nastręcza znacznie mniejszych kłopotów.
Zdrowe stany
Dla ludzkiej kondycji te stany zdrowe,
kiedy są potrzeby – większe niż dorobek.
Nagrobek zasłużonego
Zasłużył swym życiem sobie
na pomnik... na własnym grobie.
AFORYZMY
* * *
Dzielenie się życzliwymi uwagami przypomina dzielenie się
opłatkiem.
* * *
Urodzeni w czepkach mają to szczęście, że nie przyszli na
świat całkiem nadzy.
* * *
Przyczynianie się do przyrostu naturalnego jest
obywatelską cnotą, gdy występuje spadek demograficzny w państwie.
* * *
Wojna, to rodzaj sali koncertowej, gdzie grają: karabiny,
automaty, bomby…
* * *
Gdyby żartowniś został pozbawiony poczucia humoru, miałbym
poczucie, że już nie żyje.
* * *
Jeśli król jest nagi, gołe społeczeństwo, to tak, jakby
panowała równość stanów.
* * *
Bywają też wyklęci, wobec których nie użyto żadnych
wulgaryzmów.
* * *
Kochanki, to kobiety, które – mając wolny wybór –
wybierają żonatych.
* * *
I plagiatorzy miewają „wieczorki autorskie”.
* * *
Niektórzy uznają, że w ramach praw człowieka, mogą
postępować bezprawnie.
LIMERYKI
* * *
Młody chłopiec z Kościeliska
kiedyś gniazdko ujrzał z bliska.
W nim ptaszka, ni jajek
nie miała – zeznaje
– wstrętna ekshibicjonistka.
* * *
Dosyć znany gość w Biedrusku
miał ogromny pewien muskuł.
Kiedy go naprężał,
przybierał kształt węża,
czym strach wzbudzał u pań w łóżku.
* * *
Pewnemu chłopcu z wioski Wikowyje
ręczył solennie jego stary stryjek:
po mamrocie na czczo
możesz zagrać w Ranczo.
choćbyś popijał go „na krzywy ryjek”.
* * *
Stary człowiek koło Łasku
w pień wyciętym zbłądził lasku
i przez ten przypadek
zakręcony dziadek
dożył stu lat w chwały blasku.
* * *
Pewien konował w Gdańsku-Oliwie
badał pacjentki wzrokiem wnikliwie.
Potem się z diagnozą
mozolił (o zgrozo!),
jakby po piątym był, dużym piwie.
* * *
Gość upity w trupa w Pile,
nie baczący na promile,
chce przepłynąć Noteć
w tamtą i z powrotem,
bowiem poczuł się na sile.
* * *
Pewien prezes znad Baryczy
na podwładnych ciągle ryczy.
Podwładni, wściekli,
chórem orzekli:
„No cóż, szef ma taki narów byczy”.
* * *
Pewien krezus ze Zbaraża
kapitały swe zamraża
i z tego powodu
ma forsy, jak lodu,
jednakże go to zubaża.
* * *
Pewien facet, gdzieś za Rabką
pływał w wannie żabką z babką.
Gdy na grzbietowy styl
przeszła, to on motyl-
kiem się rzucił na nią z sapką.
* * *
Raz pewna Marta, gdzieś na Majorce,
poddała była się twórczej orce:
„wyszedł” jej limeryk,
co miał wersy cztery.
Na piąty zbrakło sił autorce.
MOSKALIKI
* * *
Kto uważa, że jest Zachód
wyżej od nas postawiony,
wyzwie go od patałachów
choćby Sawa Uświęcony.
* * *
Kto podśmiewał się z Polaków,
że historią tylko żyją,
wyrwę mu z ust narząd smaku,
wrzucę gdzie się księża myją.
* * *
Kto mi powie, że Fin z Finką
mówią prosto, jak do dzieci,
temu w czerep dam trylinką,
gdzie się święty ogień nieci.
* * *
Kto mi wmawia, że Kozacy
żon nie chcieli mieć, lecz konie,
ten otrzyma stempel z racy,
gdy do modłów złoży dłonie.
* * *
Kto rozsiewa wokół bzdury,
że moskalik, to wiersz marny,
pozbawiony będzie skóry
przy kościele – i to farnym!
* * *
Kto się boi swego cienia
i skasować go zamierza,
pozbawiony będzie mienia
przy księżulu bez szkaplerza.
* * *
Kto powiedział, że Szczecinek
młodszym bratem jest Szczecina,
będzie oko miał wnet sine
przed kościołem Św. Marcina.
* * *
Kto dowodzi, że Węgierki
są z rodzaju smacznych śliwek,
tego zmogą bóle nerki
przy figurce frasobliwej.
LEPIEJE
* * *
Lepiej trzeźwo patrzeć na świat,
niźli w czasie dobrych dat.
* * *
Lepiej na wiedzy szoferskiej bazuj,
niż masz hamować pedałem gazu.
* * *
Lepiej skazę mieć na zdrowiu,
niż zamieszkać w Pogotowiu.
* * *
Lepiej ujawnić rachunek sumienia,
niż tkwić niezmiennie w cieniu podejrzenia.
* * *
Lepiej tworzyć dzieł falsyfikaty,
niż oryginał byle makaty.
* * *
Lepiej stawić czoła biedzie,
niż w kieszeni cudzej siedzieć.
* * *
Lepiej, położyć zasługi,
niż samemu lec, jak długi.
* * *
Lepiej tyrać ręką, głową,
niźli pensję mieć śmieciową.
* * *
Lepiej w upał pić, jak smok,
niż się czuć, jak suchy dok.
* * *
Lepiej nie dzierżyć funkcji państwowej,
niż się utopić w wodzie sodowej.
I ZA
KUFREM SMERF U KAZI - broszura pokonkursowa
2017.09.26 23:18:50 | opublikowany | stasia-k40@wp.pl | wszystkie | komentarze: 0
.
Tytuł: I ZA KUFREM SMERF U
KAZI
Podtytuł: Limeryki z
palindromami Tadeusza Morawskiego
ISBN 978-83-61634-36-2
Wydawca: Portal Fabrica
Librorum i Stowarzyszenie Autorów Polskich O/Warszawski II
Miejsce i rok wydania:
Warszawa 2014
Opracowanie
graficzne i opracowane: PRINT-LAND
Druk: DUO
SYSTEM
Zdjęcia:
Muzeum Palindromów
Wstępem
opatrzy: Tadeusz Morawski
Ilustracje:
Renata Cygan
Rozmiar
książki: 14,5 x 20,5
Rodzaj oprawy:
kartonowa miękka, lakierowana, grzbiet klejony
Ilość stron:
100
Autorów: 28
Moich
limeryków palindromowych – 27
(plus mój
biogram)
MOJE TEKSTY W KSIĄŻCE
(II druga nagroda w Konkursie)
Tytuł: I ZA KUFREM SMERF U KAZI
Podtytuł: Limeryki z palindromami Tadeusza
Morawskiego
ISBN 978-83-61634-36-2
Wydawca: Portal Fabrica Librorum i Stowarzyszenie
Autorów Polskich O/Warszawski II
Miejsce i rok wydania: Warszawa 2014
Opracowanie graficzne i opracowane: PRINT-LAND
Druk: DUO SYSTEM
Zdjęcia: Muzeum Palindromów
Wstępem opatrzył: Tadeusz Morawski
Ilustracje: Renata Cygan
Rozmiar książki: 14,5 x 20,5
Rodzaj oprawy: kartonowa miękka, lakierowana,
grzbiet klejony
Ilość stron: 100
Autorów: 28
Moich limeryków palindromowych – 27
(plus mój biogram)
LIMERYKI DO
PALINDROMÓW
prof. Tadeusza
Morawskiego
*
Murem ludzie w Ostrołęce
stoją przy swym prezydencie:
„EJ, I PO PREMII MER
POPIJE. – A rządów ster
nie przechodzi w inne ręce!...”
*
Trzej młodzi Szwedzi koło Uppsali
rok przy wyrębie lasów tyrali.
Gdy pracy, forsy,
mieli już dosyć,
wyjechali I… LABA NA BALI!
*
Po ulicach miasta Praga
AGA NAGIM ŚMIGA NAGA.
Tam wielu Prażan
też się obnaża
lecz nie śmiga nikt, jak Aga.
*
Głośno gadają ludzie w Brodnicy,
że IZĘ IWO WIĘZI w piwnicy,
a Iwo rzekł cicho:
bredzicie nielicho,
ona wybyła z tej okolicy.
*
Pewna przylepna Nina w Aninie
z wielkich ciągotek do mężczyzn słynie.
– Do ILU TA NINA
Z ANINA
TULI się zanim nocka przeminie?
*
Cześnik, co mieszka tuż poza Spałą,
zdradził blagiera żonie rzecz całą:
ALU, HUTNIK PAPKINA
TU HULA, aż babki
kryją się w kąty przed samochwałą.
*
W ładne dzionki przez Wesołą
paraduje ADA GOŁO
I SIOŁO GADA:
To nie wypada!
– Chyba, że gdzieś za stodołą…
*
Pośród chłopców ze Zgorzały
jest to temat niemal stały:
„ADELA ATOMOWO
MOTA, ale da owoc
swego ciała, już dojrzały”.
*
Pewna pannica spod Biłgoraja
PANA o pierścień i ślub zagaja.
Inna, na nią wściekła,
obcesowo rzekła
tak: „A JA KOLIĘ CHCĘ I LOKAJA!”
*
Gdy synalkowi ze wsi Pudliszki
zagrają marsza z głodu już kiszki,
NAPICHCI PANI,
NAPICHCI PAN i…
on do kiepskich dań nie chce brać łyżki.
*
Pewien kobieciarz prawie z centrum Łap
wył, jakby z bólu: BABĘ CHCĘ! CHCĘ BAB!
– Na to Łapczanie:
Szanowny panie,
masz taką chcicę, to je sobie złap.
*
Wyznał pstrykacz pewien z Kioto:
OTO FELA, ALE FOTO
jest całkiem do bani.
Na zdjęciu ta pani
zdaje się być starą ciotą.
*
Spostrzegłam – rzekła pani z Sieradza,
jak mąż się z jakąś łanią prowadzał.
– Nie będę płakać
I WOŻĘ MAKAKA
MĘŻOWI. Niech i z małpą mnie zdradza!
*
W jednym z milszych miast – Granada,
ADA BĄKI PIKĄ BADA,
a czasem bywa,
że je przeszywa.
– Dla nauki tak wypada!
*
Traktorzyście z wioski Dołuje
przy kielichu kolega truje:
ZAGWIŻDŻ I W GAZ,
ale niech jazda
w czerepie ci nie zabuzuje!
*
Urząd Mieszkalny miasta Wiskitki
z bezdomnej sobie zadrwił kobitki:
ŻARTEM DANO
NADMETRAŻ, no
a realnie ją wepchnął do klitki.
*
Lubieżnik w knajpie, w zakątku Szadka,
jest przekonany: DA I SĄSIADKA,
JAK DA I SĄSIAD,
więc do nich dosiadł
się, nie zważając na płeć ich… zadka.
LIMERYKI Z
PALINDROMAMI
Zbigniewa
Kurzyńskiego
*
Pewna niewinna dziewka z Sambora,
poczuła (kiedy przyszła ta pora!)
miłosny AROMAT
AMORA wśród komnat,
choć do romansów nie była skora.
*
Rzekł raz pewien narciarz z Baku
z wielkim żalem do rodaków:
„Są nacierane
ME NARTY TRANEM
z powszechnego smarów braku”.
*
W samorządzie miasteczka Kęty,
co wynika z dysput namiętnych,
RADNE TEN DAR mają:
mężczyzn przegadają,
uznanych za elokwentnych.
*
Powiedział raz chudy pod Boguchwałą,
że krew jest tą wodą życia wspaniałą,
a OTYŁY
– ŻE ŻYŁY,
TO rurki, którymi opływa ciało.
*
W pewnych rodzinach koło Bizerty,
o czym aż huczą wszystkie gazety,
Mulat własne dzieci głodzi,
a SYTE MA METYS – młodzik,
choć wychowuje je bez kobiety.
*
Pewnemu panu ludzie w Chodzieży
podszeptywali: „Nie racz w to wierzyć
i wszelkich mrzonek się
natychmiast wyzbądź, że
TROPICIEL LEI CI PORT namierzy”.
*
Dość sroga straż miejska z Dakaru,
walcząc z MURALAMI, MA LARUM
tubalne podnosić,
a tymczasem prosi
graffciarzy o ciut umiaru.
*
Ludzi pióra słodkie grono z Fajansowej
zwiększam o… szarlotkę „produkcji domowej”.
– Ale tę JEM JENO W „ONEJ”,
MEJ Kawiarni ulubionej.
Pod pieczą Grażynki – jej super szefowej!
(Przy ul. Fajansowej na Okęciu odbywają się
comiesięczne spotkania SAP Oddz. W-wa II,
pod symboliczną nazwą DACH, u właścicielki Kawiarni
ONA)
*
Pewien znany hycel, ze wsi Many,
jest chińskim „psiożerstwem” podłamany.
Choć psy chwyta, nie zjadłby psa;
Z RAKA RAKARZ wyżerkę ma.
I to wprowadza go w lepsze stany!
*
Zdarzyło się braciom, w Tychach-Wilkowyje:
choć był zdrowy ABEL, GLEBA go już kryje,
(bezzasadność taka!)
A KAIN TĘTNIAKA
ma na swej aorcie brzusznej i wciąż żyje.